Komentarze: 2
Najbliższym być na świecie by potem się oddalać... Jak liść z deszczem opadły z nadzieją się użalać...I wierzyć, że się wróci Na miejsca te najbliższe, że również znów na drzewa Powrócą inne liście. A potem Twoje uśmiechy...słowa... szepty...i dłonie a z nimi dni najcichsze.Znów echa walczą we mnie I wiatry wciąż targają Wspomnienia może miną nadzieje nie mijają...
Biegniesz... uciekasz przed samym sobą, żeby tylko się nie wydało, żeby tylko nie przyznać się do błędu...
Biegniesz na oślep, przed siebie nie widząc innych i nie patrząc na siebie uciekasz...ale przed czym? przed życiem? śmiercią? czasem? przecież od nich i tak nie ma ucieczki...
Czy było to wczoraj, czy jutro... Sama nie wiem już dokładnie... Nieważne, i tak jest mi smutno, Bo wciąż czuję niesmak na dnie Tej mojej małej duszy... w tylu miejscach porwanej...
Tej, co leżała w gruzach, Po wstrząsach potrzaskanej. Czekałam na dłoń twoją...na jeden mały gest...
Nie otrzymałam go nigdy...