Archiwum 20 listopada 2004


lis 20 2004 Cicha nadzieja na miłosc...
Komentarze: 4

Wczoraj był mój chyba najgorszy dzien w zyciu...ehe...co to sie działo... i jeszcze pokłuciłam sie z Jowitką...=( moze pod wieczur troske mi sie humorek poprawił...Dzisiaj chyba ide z Natalią na misato...a jak nie to bede cały dzien w domu siedziec... =(   
Każdy mój smutek, żal czy radość To jedno małe ziarenko Na pustyni mego serca Jest ich tysiące, miliony...
Lecz to właśnie te ziarenka Tworzą tak ogromną Powierzchnię uczuć . Są niezbędne , Kształtują wszystko...

Cicha nadzieja we mnie drzemie,
Może jednak jakoś swe życie odmienie,
Ta nadzieja mówi mi,
On powie coś ważnego ci,
Ale co on mi powie??
Musze uwierzyć że,
Ten świat na lepszy zmieni sie,
Tak bardzo chciałabym się śmiać,
Ale nie moge kur** mać!!!!
Czemu tak już jest???
Jaki ma być ten miłosny gest??
Kocham go nad życie,
Teraz tylko płacze skrycie,
Nadzieja siedzi we mnie i mówi:
On się z tobą niedługo umówi...
Wierzyć w miłość???
Czy życie znowu da mi w kość??

zwariowanyaniolek : :