nie być, nie czuć, nie słuchać myśli...
Komentarze: 1
Dni jakos leca...Szara zeczywistosc...
W sobote bylo sprzatanie swiata zmusialam sie zeby pojsc bo cala sobote siedziec w domu jakos nie usmiechalo mi sie...nie bylo az tak zle ;) wszystkie drugie klasy poszly w rozne strony lasu na sankowej (na sankowej w tym lesie zawsze sa kiry na ktore kiedys chodzilam) i podzielilismy sie na grupy ja bylam z Marta i Gabrysia... wiec tak sobie chodzilysmy zbierajac te smieci =P spodkałysmy poźniej nasza wychowawczynie i ona poszla z chlopakami z mojej klasy w lewo a my bardziej w glab zadowolone z zycia spiewałysmy w podskokach po przez las spieszy czerwony kapturek z reklamy heyah =P...teren okazal sie w miare czysty...cała happy ze zauwazylam jakas butelke podbieglam chcac ja podniesc jak sie schylilam z zakrzakow wyskoczyl jakis rowerzysta tak sie wystraszylam ze zaczelam krzyczec =/ a debil głupi zamiast przeprosic to zwiał...
Uznałysmy ze mamy juz cały wor smieci wszystko ladnie pieknie tylko jak wrucuc? jakos wyszlysmy...tyle ze bylysmy jakis dobry kilometr od miejsca zbiórki =/ wkurzylysmy sie zdeka i zostawilysmy ten wor po jakims smietnikiem...
Niedziela byla kolejnym nudnym dniem... jak kazdy inny ;)
Chcialam dodac kilka zdjec nowych i za h... sie nie chce zapisac :/
Pozdrawiam...:*!
Dodaj komentarz